Mówią o mnie, że jestem wulkanem energii, że potrafię się podnieść nawet, kiedy upadnę dość mocno, że potrafię przetrwać wręcz najtrudniejsze momenty. Trochę jest w tym prawdy a odrobinę jednak udawania i skrywania tego, co naprawdę jest we mnie. Nigdy nie lubiłam dopuszczać do siebie samej koncepcji, a już z całą pewnością do innych ludzi, że jestem słaba i że można mnie zranić. Zakładałam maskę twardziela, mając niewzruszoną twarz w dosłownie najtrudniejszych dla mnie momentach. Nic w tym dziwnego, że wszyscy mnie podziwiali, kiedy po wypadku samochodowym, kiedy zginęła moja maminka postanowiłam rzucić wszystko i wyjechać do Norwegii. Powiedziałam innym, że to dlatego, że są tam inne- wyższe zarobki. Lecz ja zwyczajnie wybrałam ta opcje dlatego, że chciałam uciec, odciąć się. Wszystko w Polsce przypominało mi o tym, co się stało, a ja nie dawałam sobie z tym rady. Byłam bez przerwy rozkojarzona i nieobecna i inni ludzie zaczynali zauważać moją słabość. Postanowiłam zerwać z tym wszystkim i wskoczyć w coś w całości nowego, co byłoby dla mnie totalną odskocznią. Planowanie założenia firmy w Norwegii tym w chwili obecnej było. Czas jaki przeznaczyłam na załatwianie lokalu, dotacji, szukanie sponsorów- w ogóle ogarnianie tego wszystkiego był dla mnie w pewnych przypadkach zbawiennym, gdyż na serio pozwolił mnie ochłonąć od tych całych wrażeń. Wbiłam sie w rytm pracy tak bardzo, że myślenie o czymś innym niż praca było dla mnie dziwne i zbyteczne. Tak to wszystko działało. Udało mi się zbić zupełnie niezłą fortunę, bo ze względu żałoby nie miałam ochoty na żadne imprezy, zatem niepotrzebnie nie wydawałam pieniędzy. A dodatkowo od w każdej sytuacji byłam osobą filigranową, zatem fundusze przeznaczane przeze mnie na żywność zostały również bardzo znikome. Postanowiłam nie wracać do Polski, gdyż z tym krajem zbyt wiele złego mi się kojarzyło, zbyt wiele przykrych wspomnień. Zostałam w Norwegii i założyłam tam rodzinę.
Sprawdź też: jak pozyskać klientów w firmie w Norwegii